Na to, że postanowiłam hodować kiełki miało wpływ kilka czynników:
- pandemia,
- ciąża,
- niepowodzenia w hodowli ‘warzyw konwencjonalnych’
Nie myślałam jednak, że tak mnie to wciągnie i stanę się kiełkową maniaczką. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak zacząć przygodę z kiełkami, jak nie polec przy pierwszym podejściu i co najlepiej kiełkuje to czytaj dalej!
Po co kiełki?
Kiełki są zdrowe, to nie ulega wątpliwości. Dodatkowo są zdrowe w ciąży, a jak dodamy do tego pandemię to nie było innej opcji, musiałam spróbować.
Możesz zapytać: ale co pandemia ma do kiełków? W naszym domu przyjęliśmy taktykę nie robienia zakupów co dwa-trzy dni. Nie tylko pandemia miała na to wpływ, ale też zwykłe lenistwo: kiedy pracuję zdalnie, muszę iść specjalnie do sklepu, a nie zawsze chce mi się iść 2km po pomidora. Jednak kiedy człowiek dowiaduje się, że żywi nie tylko siebie to wypadałoby jeść zdrowo i pilnować witamin. Dodatkowo śmieję się do partnera, że jesteśmy jak preppersi – jak zamkną całkiem sklepy to mamy własne warzywka i nie umrzemy z głodu.

Dodatkowym bodźcem były moje porażki z konwencjonalnymi warzywami. Miałam co prawda wysiane buraki i sałatę, ale nie było to imponujące (na trzy buraki, dwoma musiałam się podzielić z jakimś zwierzakiem) no i żeby wysiać warzywa potrzebna jest wiosna i lato. Kiełki mnie tak nie ograniczają, więc uznałam, że dosyć tego! Kupuję kiełkownicę!
Kiełkownica czy słoik?
Generalnie, żeby wykiełkować nasiona potrzeba kilku rzeczy:
- wilgotności,
- ciemności,
- powietrza
I to w sumie tyle.
Wilgotność jest potrzebna, żeby kiełki wykiełkowały.
Ciemność jest ważna/nieważna w początkowej fazie – po prostu nasiona nie potrzebują światła, by wykiełkować. W końcu kiełkują często pod ziemią, prawda? To liście potrzebują światła do przeprowadzania fotosyntezy, nie korzonki.
Powietrze – tu potrzebujemy by między nasionkami była odpowiednia ilość tlenu, żeby nam cała hodowla nie zgniła.
Polecanymi naczyniami są słoje z sitkiem, wilgotne chusteczki – pamiętasz wielkanocną hodowlę rzeżuchy albo kiełkownice-tacki. Ja ze swojej strony mogę polecić dwa: słój i kiełkownicę piętrową.

Dlaczego nie polecam chusteczek i innych sposobów? Po prostu nie miałam okazji z nich skorzystać, a nie będę polecać czegoś, czego nie sprawdziłam.
Kiełkownica piętrowa jest super z kilku powodów:
- Ma piętra w których możemy kiełkować różne nasiona lub te same w formie zakładki. Np. obecnie mam wstawione do kiełkowania rzodkiewki z dwudniowym poślizgiem między tackami i burak na którego czekam i czekam.
- Możesz wlewać wodę tylko na górę, a syfony odprowadzą ją na niższe piętra. Tu musisz pamiętać by te syfony ustawić naprzemiennie, żeby nie ustawiać syfonu pod syfonem. Ze swojej strony dodam, że ja wolę jednak rozkładać całą konstrukcję i wlewać wodę osobno do każdej tacki, żeby uniknąć sytuacji, że woda zanieczyszczona przez nasiona, o których jeszcze nie wiem że gniją, nie przepłynęła przez cały stos. Ale początkowo wlewałam tylko na górę i też było OK.
- Zajmuje stosunkowo mało miejsca. Co prawda sama kiełkownica ma ok. 30cm średnicy, ale może się okazać, że to mniejszy problem niż ustawienie 3 słojów.
- Możesz dokupić dodatkowe piętra – rozbuduj swoją wieżę 😀
Ale ma też minusy:
- Nie można w niej kiełkować niektórych nasion. Podobno szpinak nie bardzo się nadaje, ze względu na to, że potrzebuje więcej powietrza niż kiełkownica piętrowa jest mu w stanie zapewnić.
- Ciężko ‘wytrzepać’ nasiona w trakcie płukania – co też może mieć znaczenie przy niektórych roślinach.
- Małe nasionka i kiełki lubią przytkać odpływ.
Słoik mam na ten moment jeden, ale to pewnie kwestia czasu. Plusy słoika:
- Jest ładny. Serio. I fotogeniczny.
- Dobrze się płucze kiełki.
- Niektóre nasiona nie są polecane na tackę, a do słoika właśnie.
- Słoik świetnie się nadaje, jeśli chcesz płukać nasiona przed kiełkowaniem. Nie musisz płukać ich w osobnym naczyniu.
Ale są też minusy
- Jeśli kupisz pojedynczy słoik (jak ja) będziesz musiała trzymać go sitkiem do dołu w jakiejś misce, co może odebrać urok. Oczywiście można kupić zestaw słoików ze stojakiem i tacką – wtedy całość jest estetyczna.
- Korzonki lubią wrastać w siatkę – taką mają naturę i mnie to trochę denerwuje, szczególnie kiedy się zawiną i nie chcą wpaść do słoja w trakcie płukania.
- Mogą zajmować dużo miejsca jeśli masz ich kilka.
Jak zacząć kiełkowanie w kiełkownicy?
Skoro już kupiłaś kiełkownicę to musisz mieć też nasiona. Często do kiełkownicy dodawane są ‘próbki’ nasion, więc można spróbować kilku rzeczy.
Ja początkowo kiełkowałam rzodkiewkę, mieszanki na patelnię, gorczycę i kilka innych. Ale o hitach i kitach potem.
Czy trzeba namaczać kiełki?
Są dwie szkoły: jedna mówi, żeby namoczyć inna że nie trzeba. Ja ostatnio namaczam. Np. rzodkiewka wstawiona do miski z wodą rano, po południu już ma w niektórych nasionach zrzuconą łuskę i szybciej zacznie kiełkować. Ale musu nie ma, przynajmniej przy niektórych nasionach.

Namoczone, co dalej?
Po namoczeniu (lub nie) wrzucam nasiona na tackę i odstawiam w miejsce w którym nie ma za dużo słońca.
Pamiętaj żeby nie sypać zbyt dużo nasion na raz. Po wykiełkowaniu i wypuszczeniu liści zajmą prawie całą tackę, a bez dostępu powietrza mogą zgnić.
Po pierwsze nasiona nie potrzebują słońca by w ogóle wykiełkować, a nawet po wykiełkowaniu nie może to być zbyt intensywne słońce, bo hodowla może zgnić.
Kolejne dni to płukanie hodowli i wylewanie wody. Ja płuczę każdą tackę osobno więc kładę ją na zlewie, po czym dodatkowo przechylam, żeby się pozbyć nadmiaru wody. Jeśli natomiast przyjęłaś taktykę wlewania wody tylko na górę to po odcieknięciu wylewasz wodę z dolnej tacki do której spływa woda. Podobno tę wodę można użyć do kwiatków. Ja niestety nie mam ich aż tyle 🙁

Operację płukania kiełków powtarzam 2-3 razy dziennie. Czasem 3, czasem 2 – jeśli „mam lenia”.
Po kilku dniach możesz przystąpić do zbiorów. Ja wyciągam ręką kiełki na sitko, żeby nie przelewać łusek z nasion, tackę dokładnie myję, a kiełki płuczę na sitku. Potem wilgotne, ale bez wody, wkładam do pojemnika i do lodówki.
Gotowe kiełki mogą stać kilka dni w lodówce, ale wierz mi, nie dadzą rady 😀
Jeśli w lodówce robią się zbyt suche to możesz je przepłukać raz dziennie – właściwie powinnaś. Możesz też nakryć pojemnik wilgotną szmatką lub ręcznikiem papierowym.
I gotowe! Twoje pierwsze kiełki!
Najlepsze rośliny do kiełkowania na początek. Hity
Jeśli chodzi o najlepsze rośliny, by zacząć przygodę z kiełkowaniem, to dobrym pomysłem jest kupienie zestawu małych porcji nasion do kiełkowania. Dzięki temu nie przesadzisz z ilością, a w razie gdyby dane nasionka ci się nie udały lub nie smakowały, nie będziesz mieć kłopotu co zrobić z kilogramem nasion buraka 🙁
- Rzodkiewka – absolutna królowa. Nie ma chyba opcji, żeby się nie udała. Rośnie jak chwast i jest pyszna. Im szybciej ją wyjmiesz, tym będzie ostrzejsza w smaku. Rzodkiewka oprócz zwykłego, grubego korzonka puszcza też małe korzonki, które wyglądają jak meszek. Nie myśl, że to pleśń!
- Lucerna – smak podobny do orzechów, a przynajmniej mi się kojarzy z orzechami. Szybko kiełkuje i jest smaczna. Łodyżki są trochę delikatniejsze niż u rzodkiewki, ale łuski nasion nie są kłopotliwe (jak np. w przypadku buraka).

Nienajlepsze rośliny do kiełkowania na początek.
Nasiona, które się tu znalazły nie są najgorsze, niesmaczne, czy coś. Po prostu mi się nie udały nie raz, nie dwa i oczywiście dalej próbuję i ty też powinnaś, ale może eksperymentuj jednocześnie z rzodkiewką, żeby mieć pewny sukces.
- Słonecznik – jest pyszny! Uwielbiam kiełki słonecznika, ale ani razu nie udał mi się w formie kiełków. Łuski zaczynają pleśnieć i jest koniec. Podobno, żeby się tak nie działo należy pozbyć się łupin, ale szczerze? To nie na moje nerwy.
- Burak – bardzo długo kiełkuje, łodyżki są bardzo cienkie a łupiny kompletnie nie nadadzą się do jedzenia. Więc jak już w końcu wykiełkuje to jest dziubanie. Pomaga jeśli przelejesz do miski całość, wówczas kiełki wypłyną, a łupiny zostaną na dnie ale i tak musisz wydziubać te, które się nie oddzieliły. Sam burak jest smaczny, tu nie ma się do czego przyczepić.
- Mieszanki na patelnię, czyli ciecierzyca, fasola mung/adzuki, soczewica. Tu mam dylemat bo z próbki wyszły mi idealnie, ale jak kupiłam po pół kilo każdej i zrobiłam mieszankę to gniją mi na potęgę. Nie wiem co jest nie tak. Ale jeśli już się udadzą to są przepyszne z patelni z solą, pieprzem i oliwą.

Myślę, że udało mi się zebrać najważniejsze informację i kilka wskazówek na początek. Ale jeśli jeszcze cię nie przekonałam, a masz w domu małe dzieci to kiełkownica to jest świetne narzędzie dydaktyczne: maluch może oglądać jak roślina kiełkuje z nasiona, jak wypuszcza korzonek, potem mniejsze boczne korzonki, potem listki. Dosłownie w oczach bo zmiany są widoczne z godziny na godzinę. Idealna lekcja przyrody!
Powodzenia!
Dodaj komentarz