Zawsze lubiłam skanseny. To ciekawe bo boję się pająków a skanseny to pająki.
Było w nich jednak coś co przyciągało. Był też spokój. Skanseny to nie są ulubione miejsca wielu ludzi.

W skansenach fotografowałam też rupiecie. Stare pługi, meble, ubrania i okurzone wazony. Świadectwo tego, że ludzkość nie urodziła się z komórkami w dłoniach.

Ostatnio byłam w Wojsławicach, w ogrodzie botanicznym czy też arboretum. Dobry to czas, maj, bo wtedy kwitną rododendrony a z tego słynie to miejsce.

Selfiaczki przy rododendronach i azaliach.

– Ale nie tak rób to zdjęcie! Pokazywałam ci! – Córka narzeka na portret wykonany przez mamę.

Ja buszuję w rupieciach przy wejściu. Stare meble, balie i nie tak stare foremki do ciast.

Tu mam spokój, rupiecie tu nikogo nie interesują.
Dodaj komentarz