Dziś przyleciały bociany. To znak, że wiosna jest tu już na serio. Rośliny przebijają jeszcze zimną glebę, pąki coraz bardziej się rozwijają, chwasty rosną na potęgę. Kiedy piszę te słowa, kolejny dzień zmierza ku końcowi. Promienie słońca przyjemnie grzeją całe moje ciało, a ptaki zaczynają swój wieczorny śpiew. Poranek i wieczór to te pory dnia kiedy ptaki przekrzykują się wzajemnie. Jakby chciały nadrobić wszystkie tematy.


W tym roku chcę się skupić na ogrodzie. Milenka kocha biegać na zewnątrz więc musiałam sobie znaleźć tam jakieś zajęcie. Nie będę przecież się na nią cały dzień patrzeć. Jestem słabą ogrodniczką. Nic mi nigdy nie wyszło. No prawie nic. Tym razem jednak postanowiłam spróbować ponownie.


Od kilku dni siedzę więc w książkach o warzywach i bylinach. Planuję mnóstwo zadań w planerze. Zasada jest jedna: jeśli nie jest coś zapisane, to nie zostanie zrobione.


Do zrobienia jest sporo:
- przyciąć drzewa i krzewy
- posadzić cebulki
- wysiać nasiona
- posprzątać chwasty i śmieci
- przygotować rozsady


Cieszę się. Od tych kilku dni kręcę się po tej mojej małej przestrzeni, wyrywam chwaściki, które ośmieliły się wychylić główki, dziabię dziabą w starych grządkach. Mam nadzieję, że tym razem uda mi się wyhodować jakieś fajne roślinki. Trzymajcie kciuki!
Dodaj komentarz