Pamiętnik pisałam od kiedy pamiętam. Wklejałam do niego bilety, naklejki, suche liście, opisywałam żenujące wydarzenia z gimnazjum i zapisywałam infantylne rozważania nastolatki. Potem przestałam pisać.
Gdy próbuję się zastanowić dlaczego przestałam to do głowy przychodzi mi kilka rzeczy. Nie czułam, że warto coś opisywać. Bo niby co? Że jadłam kanapkę z turystyczną i musiałam wstać na zajęcia na 7:30? Że tramwaj się spóźnił?
Może też nie spotykało mnie tyle żenujących wydarzeń no i zdecydowanie nie byłam już infantylną nastolatką tylko poważną studentką. Dorosłą.
Ostatnio ponownie wrociłam do pisania pamiętnika. W okolicach pandemii.
-Zapiski z pandemii, będę bogata- pomyślałam. Bogata nie jestem a pamiętnik zaczął mi ciążyć. Zaczęłam pisać w nim z doskoku i pojawiły się wyrzuty sumienia. Bo przecież zeszyt taki fajny, wygodnie się w nim pisze, tyle już pisałaś, nawet naklejki dałaś i co? Nie ma o czym pisać.
W międzyczasie, na Iskrze Aleks zadała zadanie: piszcie dziennik. Podeszłam do tego sceptycznie bo jak już pisałam: nic ciekawego się nie dzieje a ja jestem infantylna. Z tym, że chyba jednak nie.
Z dziennikiem noszę się wszędzie (jest mały, nie to co pamiętnik B6). Co prawda nie miałam jeszcze okazji go wyciągnąć w kolejce w Lidlu, ale noszę!
Wklejam sobie naklejki, washi-tape. Nie rysuję no i nigdzie nie byłam, żeby mieć bilet.
W każdym razie chodzę sobie z tym moim Magdzielnikiem i notuję pierdy.
- pomysły (może w końcu będę bogata)
- przemyślenia
- to co mnie spotyka
- wszystko co chcę
I to ostatnie jest chyba najważniejsze: wszystko co chcę. Nieważne co. Nie musi być opis jajecznicy ze śniadania, może być myśl, że dziś jest fajnie. Nie piszę dat więc po latach nawet nie będę wiedziała co to jest 'dziś’. No dobra, czasem dam datę ale tylko po to by była jakaś orientacja w czasie.
I to jest super.
Dodaj komentarz