Grzybobranie

·

Las o tej porze roku wydawał się piękny. Mimo tego, że było mokro, zimno, zapadał zmierzch a nad głową szumiały drzewa.

Dziewczyna szła spokojnie i wsłuchiwała się w ten szum. Patrzyła pod nogi, żeby nie wdepnąć w kałużę. Zobaczyła kątem oka, że coś błyszczy na poboczu. Przystanęła. Coś metalowego. Podeszła bliżej i zobaczyła grzybiarski nożyk. Obok niego były pozostałości grzybów. Wycięte.

Dziewczyna podniosła nożyk. Był piękny. Srebrne ostrze, mosiężna rękojeść i czerwone kamyczki, jak krwawe łzy. Schowała nożyk do kieszeni i ruszyła w dalszą drogę.

Nie uszła nawet stu metrów, kiedy zobaczyła zbiorowisko grzybów. Postanowiła wybróbować nożyk. Wyjęła go z kieszeni i przytknęła ostrze do nóżki grzyba. Ten nagle zaczął pęcznieć i rosnąć. Dziewczyna zabrała rękę ale grzyb nadal rósł i puchł jak balon. Nóżka wyglądała jak kula i nagle puf! Pękł jak purchawka a z jego wnętrza wydobyło się mnóstwo czerwi. Wypełzały ze środka grzyba ciągnąc za sobą czarną maź. Ruszyły na dziewczynę.

Zaczęły ją obłazić ale ta nie mogła się ruszyć. Chciała krzyknąć ale gdy tylko otworzyła usta, wypełniły je larwy. Kiedy upadła, zaczęły ucztę. Wgryzały się w jej ciało i wnikały głębiej a w tym miejscu wyrastał grzyb.

Został po niej tylko nożyk i kolonia grzybów.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *