Jestem z gatunku chomików. Obecne trendy to raczej minimalizm i pozbywanie się przedmiotów. Ja tym trendom zazwyczaj nie ulegam. Czasami się poddaję i potem często się okazuje że to co było niepotrzebne i co wywalilam, nagle staje się niezbędne.

Gdy przyjechałam do rodziców na święta, tata spytał:
– Kiedy wyprowadzisz się z biurka?
Tak, tata przejął niejako mój pokój i biurko.
Pomyślałam, że czemu nie. Zobaczę co tam mam. No i co mogę powiedzieć? Teraz cały ten szajs mam w domu.
Szajs? O nie, nie! Toż to istne skarby!

Wśród tych rzeczy znalazłam m.in. materiały do kolażu, szkolne legitymacje i stare artykuły do szkolnej gazetki w liczbie dwóch. Znalazłam też mnóstwo pocztówek. Uwierzycie, że mam tam pocztówkę którą kupiłam sama i przybiłam na niej pieczątkę schroniska? Co to w ogóle za super pomysł! Znalazłam też kartki które wysyłałam do rodziców z zielonej szkoły a także pocztówki które dostałam od koleżanek. Niesamowite, że w ogóle to zbierałam.
Znalazłam też moje własne komiksy z Czarodziejką z Księżyca oraz coś co jest hitem.
I tu będzie mała dygresja związana z hitem. Ostatnio miałam przemyślenia, że żałuję porzucenia ręcznego pisania na rzecz komputera bo po prostu te teksty potraciłam.
No i co się okazało? W kupie skarbów znalazłam starą powieść. Tzn. prolog, ale jest!

Z jakiegoś powodu zachowałam również notatki z wizyt w poradni psychologicznej. Mieliśmy takie wyjścia szkolne w celu poznania predyspozycji zawodowych czy czegoś. No ale z tymi podróżami to chyba mnie poniosło:

Strasznie się cieszę że tyle tego znalazłam. Teraz chyba z pół roku będę się przez to przedzierać. Warto gromadzić rzeczy.
Skomentuj Magda Anuluj pisanie odpowiedzi